W moim przekonaniu nicość nie istnieje.
Nie ma takiego stanu, w którym jest nic, bo taki stan już byłby czymś. Wszechświat i przestrzen nie mogły się rozszerzać w nicości. Ponieważ rozszerzaly się w jakimś środowisku. Mógł być zbliżony do pustki, jednak stanu pustki nie osiągnął.
Jakkolwiek definiujemy nicość zawsze trafimy na tę samą pułapkę. Używamy określeń, które już same w sobie przeczą stanowi nicości, bo są czymś.
Stan nicości nie mógłby być nawet stanem, bo już byłby czymś. Nie mylmy tutaj nicości z pustką. Bo pusto w przestrzeni może być. Ale to nie nicość. Zresztą pustki 100 procentowej też nie ma. Próżnia to nie pustką, a pustką to nie nie nicość.
Wszechświat w jakieś przestrzeni istniał zawsze. Nie miał prawdopodobnie początku.
A jeśli moment zainicjowania wszystkiego kiedyś zaistniał, to i tak nie w zrozumiałych dla nas wymiarach.
Leave a Reply